poniedziałek, 17 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 1

Nadchodziła jesień, wiatr gwizdał w gałęzie drzew, targał liśćmi. W powietrzu pochłaniało deszczem. Teamin śpieszył się wiedząc , że lada chwila może lunąć, odgarniając niecierpliwie pasma blond włosów, wpadających mu w oczy. Gdyby nie nadciągająca burza, mogłoby to być nawet  miły spacer. Teraz jednak przemierzał uliczki szybkim krokiem, zastanawiając się czy zdąży przed deszczem.

                                                                                   ***
Odkąd trzy lata temu wrócił do rodzinnego miasta, by tutaj uczyć, było spokojnie doświadczając tylko paru trudnych chwil. Ale dzisiejszy dzień bije wszystkie rekordy. Awaria rury w studiu, godzinny wywód jednej z matek na temat wielkiego talentu jej dziecka, i jeszcze ten głupi samochód. Na nic zdały się parokrotne próby odpalenia go, w końcu musiał się poddać. Po 15 minutach szybkiego marszu trochę ochłonął, gdyby nie te nerwy, mógłby by poprosić kogoś o podwiezienie. Jeszcze do tego denerwuje się dzisiejszym występem jego grupy, choć właściwie to nie samym występem, a całą resztą. Wszystko co działo się dzisiaj na próbach wyprowadziło go z równowagi. Do tego jeszcze rodzice, którzy są ciągle niezadowoleni, że ich dziecko nie jest głównym tancerzem. Każda jego próba wyjaśnienia im, że ich dziecko nie jest jeszcze na to gotowe, kończyło się wielkim oburzeniem. Zwykle trzymał się na dystans, przyjmując skruszoną postawę, okraszoną paroma pochlebstwami. Na prawdę umiał radzić sobie z uciążliwymi rodzicami, miał w końcu najlepszego nauczyciela-matkę. Pani Lee zajmowała się tym samym. To ona naprowadziła swojego syna na ta sama drogę. Dzięki determinacji i nieustannym ćwiczeniom zdobyła wszystko o czym marzyła. Do czasu kontuzji przez którą musiała zakończyć swoją karierę. Wyszła za mąż i dwa lata później urodził się Taemin. Postanowiła, że  jej syn pójdzie w jej ślady i zdobędzie to czego ona do końca nie mogła dokonać-zostanie światowym tancerzem. W wieku pięciu lat rozpoczął naukę tańca. Żył w nieprzerwanym wirze lekcji i występów. Tae odziedziczył większość cech po matce. wkrótce przeobraził się w pięknego nastolatka: delikatne rysy twarzy, porcelanowa karnacja, ciemnobrązowe oczy przypominające płynną czekoladę i blond włosy. Długie kości maskowały silne mięśnie-rezultat wieloletnich treningów. Jednym słowem anioł. Wszystkie modlitwy matki spełniły się. Tae miał talent i predyspozycje na bycie tancerzem była o tym święcie przekonana była przecież fachowcem. świetna koordynacja ruchów, technika, wytrwałość i zręczność. I co najważniejsze-gorący zapał. W wieku osiemnastu lat został przyjęty do najlepszego nowojorskiego zespołu. Zdawało się, że jego marzenie się ziściło. Tymczasem niecały roku musiał podjąć decyzje o rezygnacji z bycia w zespole i powrocie do Korei. Tam otworzył mały klub w którym nauczał dzieciaki tańca. 
                                                                              ***
Taemin zadrżał z zimna. Z bólem pomyślał o kurtce, którą zostawił w aucie, gdy w przypływie złości zatrzasnął drzwi. Teraz jego ramiona przykrywał jedynie cienki sweter, Przyśpieszył kroku, niemal bieg.
Jego ruchy były płynne, już po chwili zasmakował biegu. Nagle jakby jakaś ręka wyciągnęła kurek, lunął deszcz. Przystanął, spojrzał na wzburzone, czarne niebo
-Tylko tego jeszcze brakowało! -warknął. Obejmując się  z całej siły ramionami zbiegł z pobocza na środek jezdni. Nagły ryk klaksonu omal nie przyprawił go o atak serca.

sobota, 25 maja 2013

Prolog

        Lee Taemin zrealizował swe marzenie - został tancerzem.
 Droga do sławy nie była usłana różami. Pełna bólu fizycznego i udręki, lecz uważał, że mimo wszystko ten wysiłek się opłacił.
Radość z tańczenia na scenie, nie milknące oklaski, wierni
fani - na to warto było czekać.

Gdy w końcu rodzinna tragedia zmusiła go do zejścia ze sceny, uświadomił  sobie, że do szczęścia brakuje mu tylko miłości. Nie miał pojęcia, że jej zdobycie będzie wymagać równie wielkich poświeceń.